Santa Cristina w środku świata
Wczoraj wieczorem dojechaliśmy do Santa Cristiny (Val Gardena). Na drodze z Polski (przez CZE i AUT) pustawo, dość dużo polskich samochodów. Kontroli żadnej brak, jedynie przy wjeździe do Niemiec za Salzburgiem tradycyjnie od 2015 roku zwolnienie (kontrola wizualna). Na miejscu w pensjonacie kontrola greenpassów, pouczenie na tematy epidemiologiczne, długi wykład na temat zasad segregacji śmieci. Miłą niespodzianka był voucher Superpremiere, który dał nam możliwość kupienia 6-dniowych skipassów w cenie 5. Licząc na 3 osoby to 105 euro. Kupno karnetów w kasie, covidpass niezbędny, potem już nikt niczego nie chciał. Codziennie rano trzeba aktywować skipass za pomocą aplikacji.
Jako, że plan zabawy jest wypadkową woli wszystkich osób, to w pierwszym dniu stanęło na Alpe di Siusi.
Nie będę przynudzać, ten kto wie, to wie. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, to jest to około 60 km raczej łatwych, średniodługich tras. Przyjemnie, łatwo, za to dużą rekompensatą są widoki Sassolungo z kolegami, masywu Schlern, wychylającego się zza Sassolungo Gruppo di Sella i postrzępionego Odle (Seceda).
Wjeżdżaliśmy czerwoną gondolą z Ortisei, pod którą od niedawna można zjechać na dół do dolnej stacji gondoli. Trasa nazwana Pilat, z szumnie dodanym przymiotnikiem "legendarna". Nie wiem, nie jestem ośrodkiem opiniotwórczym, ale: trasa jest bardzo wąska, posiada kilka ostrych zawijek, o godzinie 15.30 leży w głębokim cieniu (strona północna). Oczywiście zjechałem nią i zjadę jeszcze raz (jeżeli kiedyś jeszcze wrócę do Alpe di Siusi na nartach), ale nie wiem w czym jest legendarna.
Ośrodek Alpe di Siusi w gronie tzw. "wytrawnych narciarzy" (cudzysłów zamierzony, chyba się do nich nie zaliczam) wzbudza pogardliwy rechot i krótki komentarz, że to dla rodzin i uczących się. OK. To nie Sasslong, czy GranRisa, ale jeździ się fajnie i miło, zwłaszcza, że ludzi było mało, a dzisiaj była niedziela. Mam Alpe di Siusi przebiegane, objeżdżone rowerem zwykłym i e-bikem i objeżdżone na nartach, i powiem krótko: fantastyczne miejsce na aktywny urlop o każdej porze roku.
Na północnym zakątku Alpe di Siusi mieści się mikroregion Puflatsch (dwie czarne 77 i 78, jedna czerwona). Trasa 77, powiedzmy: jasno czarna, ale bardzo fajna, tylko przykrótka. 78 nie poznałem, była zamknięta na zawody SG, nie wiem jaka była ranga tych zawodów. Polecam restaurację Puflatsch, bardzo dobre jedzenie, a widoki przepiękne i ten Schlern jedzący z ręki...
Ogólnie na tydzień przed zjazdem i SuperG mężczyzn w PŚ na Sasslongu raczej pusto i nie ma należnej atmosfery😜.
Śniegu dużo, wg oficjalnych informacji powyżej 60 cm. Gdzieniegdzie naturalny, w innych miejscach dosypane sztucznego. Ogólnie dość twardo (ujemne temperatury i mała ilość ludzi nie zdegradowała tras). Na trasach północnych w pobliżu górnej stacji gondoli do Ortisei bardziej twardo, miejscami bardziej, niż bardziej.
Plan na jutro zależny od pogody, raczej eksploracja północnej strony SellaRondy (szarotki, Alta Badia), w planach oba kierunki SR, Seceda i pewnie Belvedere do upojenia, i Plan de Gralba. Zobaczymy, na razie wrzucam garść fotek.
Pozdrawiam
Waldek
- 18
- 1
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze