Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Zagronie, wspomnienia

  • wpisów
    86
  • komentarzy
    70
  • wyświetleń
    17 124

Indie 1976_cd7


Zagronie

815 wyświetleń

Post 8

Old Dehli

Drugiego sierpnia

Wybrałem się dzisiaj  z Elżbietą na wałęsanie się po mieście. Chodzimy po bazarze, w starej części(Old Dehli) miasta Deli. Typowa uliczka bazarowa była wypełniona tłumem ludzkim, który nigdy chyba nie znikał. Niezależnie od dnia w roku. Zamierał jedynie tylko na kilka godzin nocnych. Sklepikiem  była wnęka w budynku, jakby ktoś z naszego, małego butiku wyjął całą przednią ścianę od ulicy.

Tak było w Iranie i w Afganistanie. Cała biedniejsza Azja tak handluje. Wewnątrz ułożone są towary, które wychodzą  aż na zewnątrz, na ulicę. W głębi siedzi właściciel, pilnując swojego dobytku i czuwając, jak wędkarz na rybę,  na najmniejsze zainteresowanie przechodzącego klienta. Każdy błysk oka przechodzącego człowieka, spojrzenie  na towar,  może być okazją do zarobku.

Ulica to z kolei  taka wnęka sklepowa obok wnęki. Po drugiej stronie to samo. A w środku całości dopełniają jeszcze jakieś stragany. Pomiędzy tym wszystkim przewalali się ludzie, ryksze rowerowe, trójkołowce z silnikiem. Czasem zaplątała się taksówka, czy mały samochód z towarem.

Stoję z Elżbietą w małej kolejce przy straganie z owocami. Chcemy sobie kupić mango. Obok stoi młoda kobieta,  która jest zaciekawiona nami. Zamieniamy nią kilka słów po angielsku. Pomaga nam wybierać mango. Okazuje się, że jest z mężem i zapraszają nas na herbatę. Poszliśmy za nimi. Jestem ciekaw, jak mieszka przecież zwyczajna rodzina hinduska.

Weszliśmy w coś w rodzaju podwórza, otoczonego nawet kilku piętrowymi domami. Zresztą trudno było określić, gdzie była granica, a raczej ściana  jednego domu, a gdzie zaczynał się drugi. To był totalny chaos budowlany. Dobudówki, przybudówki, balkoniki na różnych poziomach. Dziwne tylko było, że to wszystko trzymało się kupy. Jak weszliśmy za nimi, to powstał mały popłoch, bo i goście byli  niezwyczajni. Pojawiła się herbata z mlekiem. Ktoś tam posłał po ciastka. Podobne  były do naszych „petit beurre”.

Dzielimy się wrażeniami o sobie. Mówią nam jak żyją. Mąż tej kobiety jest drukarzem i widocznie się im lepiej powodzi. Biorę jednego herbatnika, by nie urazić gościnnych gospodarzy. Pytam się, ile tu mieszka osób? Piętnaście rodzin, tak około stu osób. Strasznie to wygląda. Kręci się bardzo dużo dzieci. Większych, mniejszych, maleńkich i jeszcze niemowlaków.  Jest nam głupio, przy tych dzieciach,  pić herbatę i jeść herbatniki, po które specjalnie posłano. Tak żyją i mieszkają całe Indie. Dno świata. Wymieniamy adresy.

Rysiek z Januszem próbowali załatwić jakieś pozwolenie na działalność w górach. Jednak okazało się, że nic nie da się załatwić. Spróbujemy pojechać w góry jako „spacerowicze”.  Ponieważ rząd indyjski udostępnił turystom w górach pewne trasy trekkingowe. Nastrój mamy jednak bardzo minorowy. Oddalają się moje marzenia z kraju, o dziewiczym „sześciotysięczniku” w Himalajach. A to był nasz cel, dodatkowy napęd, aby przebrnąć przez wszystkie te zachody, przygotowania, w naszej kochanej, socjalistycznej ojczyźnie.

3.08

Składamy podanie o wizy do Sikhimu. Ot tak! Na wszelki wypadek. Gdy tu w górach nam się nie powiedzie, to może się uda podejść w pobliże Kangchendzengi- 8586 m. Zobaczyć, przynajmniej z daleka tak wysoką górę, która leży na granicy Sikkimu i Nepalu. I  jest jedną z czternastu ośmiotysięczników.

Mimo, że Sikkim jest stanem Indii, to trzeba mieć wizę na wjazd do niego. Cóż takie mają zwyczaje i nic się na to nie poradzi.  Indie są jakby federacją różnych stanów, w których mieszkają narody mówiące innymi językami. Stąd jest potrzeba posługiwania się językiem angielskim przez wszystkich Hindusów.

Na razie wieczorem jedziemy pociągiem  do Chandigarth(Czandigar), a jutro autobusem do Manali. Tam będą wreszcie góry i będzie chłodniej.

Zdjęcia:

1. Deli_ulica 1.  Typowa ulica w Starym Deli(Old Dehli). Nowe Deli (New Dehli)to był rejon budynków rządowych, ambasad, siedzib poważnych i bogatych firm.  Tu były szerokie place, pielegnowane trawniki.  Trawa była ścinana maczetami. Kosa nie była tu znana. A kosiarek mechanicznych jeszcze nie stosowano.

2. Deli_ulica 2. Typowa ulica w rejonie bazaru w Starym Deli. Ten tłum nie zanikał w ciągu doby.  Ruch ludzki uspokajał się tylko w  nocy. Ludzie kładli się spać tam,  gdzie prowadzili „interesy”.

3. Kwiaty.  Kto śledził czasem wizyty ważnych polityków światowych w Indiach, to może pamięta, że przy powitaniu wieszano gościowi na szyji wieniec z kwiatów.

Deli_ulica_1.jpg

Deli_ulica_2.jpg

Kwiaty.jpg

Edytowane przez Zagronie

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...