Afganistan(Hindukusz 73)_c14
Post 15
Obóz I
Nocuję w obozie pierwszym. Pierwszy raz na takiej wysokości. W zupełnej ciszy. Nie ma wiatru. Niebo w dzień ma ciemny, granatowy kolor. Jego barwa jest coraz bardziej ciemna, w miarę wznoszenia się, aż do kosmosu, gdzie jest czarna. Gwiazdy na niebie są nadzwyczaj wyraźne. Pode mną jest już połowa ziemskiego powietrza.
Zaklimatyzowałem się już w pewnym stopniu. Głowa mnie już dawno przestała boleć. Moją słabością, od kiedy chodzę w góry, jest ranny brak apetytu. Tu jest to samo. To jest fatalne zjawisko. Z czego czerpać później siły. W ciągu miesiąca straciłem, według przybliżonej oceny 15 kilogramów.
Lodowiec zaczyna zamarzać. Gdzieś z głębi dochodzi od czasu do czasu, wyraźny w tej ciszy, jakiś głuchy, tajemniczy odgłos. Jakby wewnątrz siedział ogromny, lodowy potwór i stękał. Wyjaśnienie jest proste. Lodowiec płynie. Bez przerwy płynie. Te dźwięki świadczą, że tym momencie uwolniło się jakieś naprężenie wewnątrz jego brzucha.
Jestem oczytany, o tym co odczuwali inni, na większych wysokościach. Oddech Cheyne`a -Stokesa. Taki nierytmiczny przerywany oddech. Wydaje mi się, że nie oddycham rytmicznie. Że są chwilowe przerwy, a potem kilka szybkich wdechów.
Noc, gdy się nie może zasnąć, to czas aktywności mózgu. Przepływają jakieś mgliste obrazy. Pojawiają się jakieś obawy. Mam w tych górach obawy. Czasem po prostu się boję. Nic mi w tym momencie nie grozi. Ale jakiś podświadomy lęk, przed tymi górami. Lęk taki pojawiał się nocy, przed wspinaczką w następnym dniu w Tatrach. Potem już szło. Skupiałem się na chwytach, stopniach, asekuracji.
Piszę to teraz, gdy wiem jak wygląda ratowanie ludzi w górach, w Europie. Zdejmowanie wspinaczy ze ścian. To jest pewien luksus. Świadomość, że cię uratują. Jak nie zginiesz od razu, z jakichś powodów, to masz szanse. Zginiesz szybko, to nie masz problemów. Ale ginąć długo, bez nadziei na uratowanie. To jest, jak sądzę, najgorsze.
Te góry przerażają. Siły człowieka są takie mizerne w porównaniu z wyzwaniami. Tego się nie czuło niżej, w Tatrach. Nawet pod Alam Kuh w Iranie. Ja się nie boję gór. Żona mi mówi, że się bardzo zmieniam w górach. Ona umiera ze strachu, gdy się pojawi jakaś ekspozycja. A dla mnie jest to problem „techniczny”. Przejść i nie spaść.
Tu w Hindukuszu jest też ten problem. Szczeliny w lodowcu. Można spaść po lodowym zboczu. Urwie się skała, czy kawał lodu i pędzi w dół. Ale jest coś więcej. Może dlatego, że są puste. Nie ma nikogo, kto może pomóc. Tylko koledzy. Są takie ogromne. Tak trudno się oddycha wyżej.
Jurek wysłał trójkę kolegów w grupę Zebaku. Poszedł Janusz, Leszek i Karol. Jest bardzo zainteresowany tą grupą górską, z najwyższym szczytem nieco poniżej sześciu kilometrów. Ale z lodowcami i wysokimi ścianami skalnymi. Góry wyższe niż Alpy. Nieznane zupełnie, choć było tam już parę wypadów rekonansensowch poprzednich wypraw w Hindukusz.
Hindukusz to także kraina śnieżnej pumy i jaka. Janusz zbiera swoje okazy. Zostaliśmy poinstruowani, aby się zainteresować niewielkimi żyjątkami, gdzieś wyżej na śniegu, pod kamieniami. Przechowuje to fiolkach w formalinie. Do końca wyprawy zebrał cały bęben swoich zainteresowań. Kolega docent zostanie kolegą profesorem. To też się liczy. Może więcej, niż nasze wejścia na szczyty.
Załączam zdjęcia związane tematycznie z obozem pierwszym. Zostały wykonane w okresie, od rozbicia pierwszego namiotu, aż do jego likwidacji. Trwał około trzech tygodni. Objaśnienia każdego zdjęcia wyjaśniają całą historię obozu.
Zdjęcia:
1. Cienie. Obóz I i cienie szczytów. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi chwytał szybko mróz. Włożyłem rękawiczki. Temperatura w nocy spadała do minus dziesięciu stopni.
2. Skały. Namioty obozu na tle skał szczytu - 6021 m. Skały są wystawione na południe i bezśnieżne.
3. Zagronie. To jest rano. Poznaję po cieniach grani do M3, na śniegu. Grań oddzielała Dolinę Mandaras od Doliny Szachaur, położonej dalej na wschód.. Autor postu w kurteczce puchowej pani Momatiukowej. Nosek chroniony lepcem
4. Obóz I. Wysokość - 5650 m. Ujęcie całego obozu. Z lewej widoczne postumenty pod namiotami. Tyle lodowca ubyło w ciągu dwóch tygodni.
5 Posiłek. Wspólny posiłek z jednej miski. Zupka z torebki z konserwą. Wojtek, Andrzej, Rysiek.
6. Przestawianie. W namiotach miało spać potem sześć osób. Należało je przestawić. Ponieważ śpiący na skraju, spadaliby z postumentu.
Edytowane przez Zagronie
- 2
- 2
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia