Post 12
Baza Główna
Łączka była piękna. Choć może nie końca całkowicie bezpieczna. Całkiem niedaleko od nas, słychać było czasem jakiś rumor. I od czasu do czasu coś tam z wysokiej skały leciało. Czasem to coś było wielkości szafy, wykonujące stumetrowe skoki. Ale w przyzwoitej odległości od naszych namiotów. I ciągle w tym samym miejscu.
Za wysoką moreną boczną był lodowiec. A za nim, wysoka kilkusetmetrowa pionowa, ponura skała. Należała do grzędy prowadzącej na Kohe Mandaras. Zasłaniała nam nieco widok, na tą górę. Ale sam szczyt był widoczny.
Cóż można napisać o urządzaniu bazy, o życiu „bazowym” alpinistów. Trzeba wszystko wyjąć z bębnów. Posegregować. Gdzieś poumieszczać. W dzień jest robota, transport w górę. Wieczorem pogaduszki.
Z „incydentów” zapamiętałem opowiadanie kolegów(nie byłem w tym czasie w bazie) o przeistoczeniu się naszego chirurga w dentystę. Rysiu miał problem z zębem. Maciek się tym zajął. Aby sobie ułatwić sprawę, do buzi „Brudasa” wsadzono trzonek od młotka taternickiego. Doktor wyprawy musi z konieczności „posiadać” wiele specjalności.
Zdjęcia:
1. Rozpakowanie. Przygotowanie bazy głównej. Płynie na niej potok. Wzdłuż którego podeszliśmy z doliny. Jest lato, upał w Afganistanie i południowe oraz południowo-zachodnie stoki w Dolinie Mandaras są pozbawione śniegu.
2. Łąka. Kamienisty wał na pierwszym planie to morena boczna lodowca, płynącego z góry doliny. Południe, lód wyżej się szybko topi, potok wezbrany.
3. Namiot. Towarzyska pogawędka w czasie przerwy w pracy.
4. Turnia. Ponura skała. Nie oświetlona słońcem. Pierwsza turnia skalnej grzędy. Która rozdzielała jego wschodnia ścianę od zachodniej. Zachodnią szli pierwsi zdobywcy tego szczytu(Stryczyński i Zierhoffer) z wyprawy poznańskiej w 1962 r.
5. Baza-4300 m. Namioty pod wałem moreny.
6. Grzęda. Na pierwszym planie nasza ukwiecona łączka.. Ponad dwa kilometry wyżej groźna, lodowa góra. Kohe Mandaras(6631 m). Jest rano. Wschodnia jej ściana oświetlona słońcem.
7. Pogawędki. Pogawędki w kuchni. Rysiek, Leszek, Andrzej i Wojtek. Okopcona menażka stoi na „Juvlu”. Prymusie benzynowym powszechnie używanym wtedy przez taterników. Wyrób kupowany w NRD. Jego historia sięga pobytu Wehrmachtu pod Moskwą(1942 r). Bęben służy jako stolik.
8. Wyjście. Leszek wybiera się w drogę do bazy wysuniętej.
9. M2. M2 - 6460 m, widziany z bazy. „Dolinką” między stokiem piargowym i moreną(grubsze kamienie) szliśmy do bazy wysuniętej. Do pokonania było 850 metrów różnicy poziomów, z plecakiem 20 kg w ciągu jednego dnia.
10. Piarżyska. Tak wyglądał teren z góry, którym chodziliśmy do bazy wysuniętej. Szczyt M10(5580 m).
11. Transport. Na zdjęciu, w worze na nosiłkach jest chyba głównie żywność. Ma mieć 20 kg. Nie ma spiwora. Został w bazie. Wniosek trzeba się było wrócić tego samego dnia. By w nim spać. Czynna aklimatyzacja.
12. Lawina. Zakurzyło się. Coś dużego poleciało z góry.
13. Dolina Mandaras. Załączam mapkę. Jest to powiększona cześć mapy Jerzego Wali, umieszczonej w poście nr. 2. Zaznaczyłem na niej (czerwone kropki) miejsca- Bazy głównej, wysuniętej i obozu I. Na czerwono zaznaczone są także szczyty, których nazwy będą się przewijały w kolejnych postach.
Edytowane przez Zagronie
- 2
- 2
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia