Afganistan(Hindukusz 73)
Post 1
Kilka słów wstępu
Nazwa tematu „Hindukusz”, ponieważ będzie głównie o eksploracji tych gór, przez polskich alpinistów. Pojawią się poszczególne, kolejne posty, tworzące całość tematu.
Byłem członkiem wyprawy w Hindukusz w 1973 roku, zorganizowanej przez Klub Tatrzański z Krakowa. Mam dużo kolorowych zdjęć, wykonanych na błonie ORWO Color. Zdjęć nie tylko gór, ale i ludzi, pejzaży. Zdjęcia, które zrobiłem, opisują ten kraj, jaki był prawie pół wieku temu. Będzie ich ponad dwie setki. Zostały zeskanowane z przeźroczy i starannie „wyczyszczone” z naleciałości po wywołaniu.
Starałem się opisać ten kraj taki, jaki widziałem i zapamiętałem. Bardzo pomogły mi w tym zdjęcia. Powiększone na ekranie komputera ujawniły dawno zapomniane szczegóły z mojego pobytu. Nie będzie to relacja o wybitnych osiągnięciach górskich. Raczej będzie to opis, jak wyglądała realizacja typowej, środowiskowej wyprawy wysokogórskiej w Hindukusz w Afganistanie, gdy zaczął być eksplorowany przez Polaków. Widziana bardziej oczami alpinisty „tragarza”, a nie lidera zespołu.
Czytając moje poszczególne posty, należy na chwilę zapomnieć o niesamowitym postępie w eksploracji gór. O dzisiejszych wyczynach najlepszych wspinaczy, czy też alpinistów. Powinno się wyraźnie odróżnić alpinizm od sportowej wspinaczki skalanej. Należy się przenieść myślami wstecz, ponad pół wieku temu. Wyobrazić sobie wysokie góry nietknięte stopą ludzką. Z wyjątkiem miejscowej ludności, której penetracja, z powodów oczywistych, ograniczała się tylko do dolin. Taki sam proces poznawania gór miał miejsce w Alpach i w naszych Tatrach, tylko znacznie wcześniej.
Afganistan, kraj w środku Eurazji. Kraj dwa razy większy od Polski. Pokryty jest w większości górami o nazwie Hindukusz(„Góry Indyjskie”). To pierwsza część ich nazwy. Kusz zniekształcone „kuh”-góra, z perskiego(farsi). Góry, których kształt przypomina dłoń z rozpostartymi palcami ciągną się na przestrzeni 1300 km. Najwyższa ich część(Hindukusz Wysoki) ciągnie się wzdłuż górnego biegu Amudarii. Na jej orograficznie lewej stronie, na pograniczu Pakistanu(prowincja Chitral). Dolina Amudarii, nosząca w górnym biegu nazwę Ab-e Pańdź(Oxus), tworzy wąski korytarz Wachanu(Wa-Khan), między Hindukuszem i Pamirem. Koniec tego korytarza kończy się w pobliżu chińskiej prowincji Sinkiang. Jest to miejsce spotkania trzech potężnych masywów górskich - Hindukuszu, Pamiru i Karakorum.
Klimat Afganistanu jest wybitnie kontynentalny. O suchych gorących latach. I tak samo suchych i mroźnych zimach. Z wyjątkiem niewielkich obszarów, położonych niżej w dolinach górskich, czy na pograniczu z Pakistanem, poza obszarem wyższych gór. Ludność Afganistanu to skomplikowana mozaika plemienna. Będąc tam w 1973 roku. Naliczyłem na jakiejś ich uproszczonej mapie szesnaście wydzielonych grup plemiennych. Każda z nich zasiedlająca określony rejon kraju. Część z nich była spokrewniona z sąsiadami z północy(z za Amudarii), Uzbekami, czy Tadżykami. Dominującą jednak grupą byli Pusztuni(Pasztuni), liczący prawie 50 % ludności kraju(na 16 milionów-w 1973 r). Część tego plemienia żyła też w Pakistanie na pograniczu z Afganistanem. Kraj był rządzony głównie przez nich. On jedni mieli prawo do noszenia na głowie furażerek z karakułów.
Polska wyprawa w Hindukusz 1960
Polscy alpiniści, działający w Klubie Wysokogórskim, w jego różnych kołach, szukali po drugiej wojnie światowej możliwości zorganizowania wyprawy w góry wysokie. Chciano jednocześnie wejść na dziewiczy szczyt i pobić polski rekord wysokości, osiągniętej przed wojną w Himalajach na Nanda Devi Est(7434 m).
Mało jest chyba u nas znane, że jeszcze przed wojną Komitet Himalajski Klubu Wysokogórskiego - któremu przewodniczył Adam Karpiński, postawił przed polskim alpinizmem cel - zdobycie K2. Planowano przeprowadzić jedną, czy dwie wyprawy treningowo-przygotowawcze w otoczeniu lodowca Baltoro. Niestety nie uzyskano na to zgody od rządu pakistańskiego. Wybrano inny godny cel. Jeszcze nie zdobyty szczyt Nanda Devi Wschodnia.
Wyprawa składała się z czterech osób. Kierował nią Adam Karpiński. Płynęli statkiem z Genui do Bombaju. Stąd pociągiem, po czterdziestu godzinach i na końcu po całodziennej jeździe autobusem dotarli w góry na wysokość 1800 m npm. Tu czekał ich dziesięciodniowy marsz - z kulisami niosącymi wyposażenie wyprawy, aby dotrzeć do podnóża Nanda Devi Est. Od założenia obozu bazowego do wyjścia na szczyt upłynęło im pięć tygodni. Niestety ten pierwszy polski wyjazd w Himalaje zakończył się tragicznie. Pod lawiną pod szczytem Tirsuli ponieśli śmierć Adam Karpiński i Stefan Bernadzikiewicz.
Zdobycie Nanda Devi Est było, w ówczesnym czasie, sukcesem Polaków. Był to wtedy szósty szczyt na świecie, co do wysokości, zdobyty przez człowieka. Trzy, były wyraźnie wyższe – Nanda Devi(7816 m), Kamet(7756 m) i Minyangkar(7585 m). Pozostałe dwa bardzo zbliżone wysokością do NDE. Te sukcesy, nizinnego kraju nad Wisłą, później się ciągnęły dalej. Przed wojną jeszcze trzy wyprawy w Andy. Od roku 1960 eksploracja dziewiczej części Hindukuszu w Afganistanie. Dała ona niezbędne doświadczenie w górach wysokich i późniejszej bardzo owocnej działalności w Himalajach.
Biorąc pod uwagę główne założenia celu powojennej wyprawy, taką szansę dawał niezdobyty szczyt Noszak(Noshak – 7492 m). Był dziewiczy i wyższy od NDE. W 1950 roku Norwegowie zdobyli najwyższy szczyt Hindukuszu - Tir Mir(7700 m). Leżący poza główną granią Hindukuszu Wysokiego, w Pakistanie, w prowincji Chitral. Wyprawa norweska widziała na północ jakiś ogromny szczyt. Wielkości Tiricz Mira. Był znacznie wyższy, niż otaczające go góry. Kartografowanie Hindukuszu zaczęli Anglicy, poczynając od Pakistanu. Jednak duża część tych gór, leżąca na terenie Afganistanu, nie została skartografowana. Szczególnie po stronie doliny Wachanu.
Polski alpinista Bolesław Chwaściński pracował na kontrakcie przed wojną w Afganistanie. Znał więc ten kraj. Stąd, biorąc pod uwagę - wysoki i dziewiczy Noszak oraz koszty zorganizowania wyprawy, to Hindukusz wydawał się wówczas dla polskiego alpinizmu jedynym możliwym celem. Hindukusz w Afganistanie był terenem gór dziewiczych, gór których szczytów nie dotknęła jeszcze stopa ludzka. I których wiele przekraczało siedem tysięcy metrów.
Zaczęto organizować wyprawę na Noszak. Kierownikiem został B. Chwaściński. Postawiono sobie cel - odszukanie ”olbrzyma”, widzianego przez Norwegów. I zdobycie go po raz pierwszy. Wyprawa liczyła dziesięciu alpinistów. W jej składzie byli min. Stanisław Biel z Krakowa i Kazimierz Berbeka z Zakopanego. Z wyprawą jechało dwóch operatorów filmowych. Trasa wyprawy z bagażem wiodła pociągiem przez Moskwę, Kazachstan, jego stolicę Taszkient do Termezu, małego miasta nad Amudarią w Uzbekistanie. Za tą rzeką był już Afganistan.
Dalej, w odległości około siedemdziesięciu kilometrów, od posterunku granicznego nad Amudarią, było pierwsze miasto Mazar-i-Szarif. Największe na północy Afganistanu. Droga do niego prowadziła przez ruchome piaski pustyni. Tu dowiedzieli się, że Noszak jest także celem alpinistów japońskich. Było to dla nich zaskoczeniem. Jako, że według posiadanych wcześniej informacji, Polacy mieli być jedyną wyprawą na Noszak. W Mazar-i Szarif można było wynająć samochód, na przewiezienie bagażu i uczestników wyprawy do prowincji Badachszan, w której leży Hindukusz Wysoki. Jednocześnie należało też udać się do Kabulu, by uzyskać pismo, dla gubernatora Badachszanu, pozwalające na działalność w górach.
Przez Pul-e Chumri, Chanabad wiodła droga wyprawy do stolicy Badachszanu Fajzabadu, w sporej części, wzdłuż rzeki Kokczy. Górskiej rzeki wypływającej z Hindukuszu i wpadającej do Amudarii. Kokcza przedziera się poprzez góry, które miejscami dochodzą, aż do samej wody. Droga w tych miejscach biegła na galeryjkach. Wąskich pasemkach drogi, wykutej w skale. Jedynie na szerokość samochodu. Jakieś małe boczne dopływy przekraczane były na uginających się pod samochodem prymitywnych, lichych mostach. Zbudowanych w przemyślny sposób z topoli afgańskiej oraz z kamieni.
Za Fajzabadem jechali wzdłuż rzeki Wardudż i w końcu przez szeroką przełęcz, położoną na wysokości około 3 km, dotarli do Iskaszimu. Tu otwarła się przed nimi bardzo długa dolina Wachanu, którego dołem płynie Ab-e-Pańdź. Tu też pojawił się po raz pierwszy, widoczny na horyzoncie Hindukusz Wysoki. Błyszczące lodowcami szczyty wznosiły się po prawej stronie widoku. Po lewej stronie(orograficznie prawej) rzeki był Związek Radziecki(Tadżykistan).
Z Iskaszimu dojechali po kilkunastu kilometrach do wsi Qadzi Deh, położonej na wysokości 2600 m npm. Za wsią rozpoczynała się dolina, biegnąca na południe, która prowadziła pod Noszak(7492 m). Drugi co do wysokości szczyt Hindukuszu. Zostałby pobity polski rekord wysokości ustanowiony na Nanda Devi Est(7434 m). Niestety Japończycy już tu byli.
Wyprawa dysponowała dwoma mapami, o podziałce jeden do miliona(!). Wydanymi na podstawie map „Survey of India”. Na jednej z nich Noszak wznosił się nad doliną odchodzącą od wsi Qazi Deh, a na drugiej nad doliną odchodzącą od wsi Warg. Warg jest położona dalej w górę Ab-e-Pańdź. Obie wyprawy idą jednak w górę doliną Qadzi Deh, noszącą taką samą nazwę, jak wieś.
Japończycy zakładają bazę główną, na wysokości około 3000 m nmp. Nazwaną „Bazą pod Wierzbami”, ponieważ rosły tu małe krzaki. Polacy zakładają swoją bazę wyżej, na wysokości około 4100 m npm. Wyprawie towarzyszyli w marszu doliną żołnierze, ze względu na strefę nadgraniczną. Na wysokości 4000 metrów dostali torsji i nie odważyli się wejść wyżej na lodowiec. Zrezygnowali więc z towarzyszenia wyprawie, wracając na dół doliny.
Siedemnastego sierpnia Japończycy wychodzą, jako pierwsi ludzie, na szczyt Noszaka. Schodząc, zostawiają w trzecim obozie polskim na wysokości 6150 metrów karteczkę - „Thank you very much to the camarades from the land of Chopin two boys from cherry flower land Mr. Fuji, Goro Iwatsubo” (Bardzo dziękujemy kolegom z kraju Szopena – dwóch chłopaków z kraju kwitnącej wiśni, Mr. Fuji, Goro Iwatsubo). Dziesięć dni później Polacy wchodzą tą samą drogą na Noszak(7492 m). Rekord wysokości, z przed wojny na Nanda Devi Est(7434 m), został pobity. Ale to nie było pierwsze wejście.
Oglądałem z wielkim zaciekawieniem film z tej pierwszej, powojennej wyprawy w góry wysokie w Krakowie. Czy był w kolorze? Nie wiem. Raczej nie. Na taśmie szesnastce. Operator był znany, z polskiej kroniki filmowej - Sprudin. Pozostały mi mgliste obrazki wynajętego samochodu, wypełnionego bagażem wyprawy i jego uczestnikami. Nieostry obraz przejazdu przez jakąś rzeczkę. Nic więcej. Więcej wiadomości o wyprawie mam w monografii Kazimierza Seysse-Tobiczyka „Od Andów po Hindukusz”. Gdzie oglądam też czarno-białe zdjęcia. Niektóre zrobione w tym samym miejscu, co później moje.
Skorzystam teraz z pana „Google`a”. By bliżej wyjaśnić o jakim terenie jest mowa. Umożliwi to lepiej zrozumieć ten powojenny okres działalności polskiego alpinizmu w górach wysokich. Załączam dwie mapy.
1. Dojazd do Afganistanu pociągiem z Moskwy do Termezu(na mapie Termiz) nad Amudarią. Stąd po przeprawie przez rzekę, wyprawy dojeżdżały do Mazar-e Sharif. Z tego miasta należało dojechać do Fajzabadu, stolicy prowincji Badachszan(Badakhshan). Jechano przez miasta, oznaczone przeze mnie na mapie czerwonymi kropkami. Za Talokanem(Taloqan) rozpoczynała się dolina Kokczy, ze słynnymi galeryjkami. Fajzabad(Fayz Abad) był stolicą Badachszanu i tu urzędował jej gubernator. Który zezwalał na dalszą jazdę. Z Fajzabadu docierano do Iskaszimu(Eshkashem). Tu dopiero otwierał się widok na nieodległe szczyty Hindukuszu Wysokiego i tu jest początek korytarza wachańskiego ciągnącego się na wschód, przez około 300 km do Chin(prowincja Sinciang).
2. Afganistan, to jak wspomniałem wyżej, to prawie same góry. Ale jakie góry? To wyjaśnia drugi obrazek. Prawie cały kraj jest pokryty górami powyżej tysiąca metrów. A góry powyżej trzech kilometrów, ze surowym już klimatem, zajmują jego ogromną wschodnią część. Podany na tym załączniku szczyt w Hindukszu „Nowshak” to Noszak. Niedaleko od niego(około 20 km), na południe w Pakistanie, w prowincji Chitral leży Tiricz Mir. Na prawo od Noszaka, w stronę wschodnią, rozciąga się Hindukusz Wysoki.
Zdjęcia:
1. Mapa Afganistanu
2. Hindukusz
Edytowane przez Zagronie
- 7
- 1
1 komentarz
Rekomendowane komentarze