skionline.plstacje wiadomości Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche

2016.03.14
Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche
Kliknij, aby powiększyć.
Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche
Po styczniowym wypadzie off-piste do Piemontu kolejnym celem Snow Patrolu Infoski.pl jest Dolina Aosty. Jeszcze kilka dni przed zaplanowanym zwiadem prognoza nie jest optymistyczna -codziennie śnieg i chmury. Jest stres... nie będzie się dało latać ale…ryzykujemy i zdajemy się na los licząc na kilkugodzinne okna pogodowe bo czterodniowe intensywne opady zapowiadają prawdziwy Powder.

La Thuile


Kiedy w nocy wjeżdżamy do La Thuile niebo usiane jest gwiazdami, a miasteczko zasypane po dachy. Dzień wstaje z bezchmurnym niebem! Wcześnie rano przedostajemy się na Przełęcz Piccolo St. Bernardo i stamtąd lecimy na Mont Miravidi (3068 m) w masywie Mont Blanc. Trochę wieje od zachodu i lot jest wesoły. Widoki na chmury przedostające się przez grań od strony Francji bezcenne. Szerokie pola śnieżne dostarczają relaksacyjnej jazdy w kapitalnym puchu. Po drodze spotykamy kozła, walczącego ze śniegiem głębokim na kilka metrów...

Po południu przenosimy się na masyw Chaz Dura (2579 m), na którego szczyt wjeżdża się krzesłami. Północna i wschodnia strona oferuje kapitalny, stromy teren z genialnym śniegiem: Classic Direttissima, Dirrettissima Sinistra, Couloir Helio i Helio Sinistro to ponad 1000 m vertical drop w wymarzonym puchu. Mamy świadomość, że to tylko niewielka porcja freeridowej oferty La Thulie i na przełęcz św. Bernarda wrócimy na pewno.

Monterosa


Byliśmy na Monterosie kilka lat temu i udało nam się zjechać kilka świetnych klasyków jak La Malfatta (2050 m vd), Diretta Indren (900 m vd) , Leisch (1100 m vd) czy nawet Canale Endre Centrale (650 m vd). Jednak ze względu na silny wiatr nie udało nam się wtedy wlecieć na grań drugiej góry Alp. Jedziemy do Champoluc na wczesno-poranny brifing zaniepokojeni. Jest pochmurno. Patrick - nasz przewodnik - stwierdza, że loty stoją pod znakiem zapytania. Gdy zbliżamy się do Monterosy zaczyna przebijać się słońce. Jednogłośnie dochodzimy do wniosku, żeby jak najszybciej przemieścić się w okolice Drop Zone na Przełęczy Bettaforca. Nie ma sensu dłużej czekać: od wschodu idzie front z opadami a okno pogodowe potrwa około 2h, czyli dokładnie tyle ile nam potrzeba! Helikopter przyziemia na DZ Bettaforca i po dość długim locie lądujemy na grani Monterosy Colle di Verra (3848 m) pomiędzy czterotysięcznymi szczytami: Castorem (4221 m) a Poluxem (4021 m). Przed nami długi, ale nie za trudny zjazd Diretta Ghiacciao Verra: równe 2000 m różnicy wysokości. Jedyną trudność stanowią liczne szczeliny, ale to zadanie dla przewodnika. Gdy kończymy w St. Jacques niebo gaśnie i nadchodzą ołowiane chmury, pora więc na lunch, po którym miła "kierowniczka" podwozi nas pro bono na parking do Frachey.

Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche
Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche

Kolejnego dnia nie planujemy lotów helikopterem. Dokonujemy wieczornych ustaleń, gdzie się udać, a za podpowiedź służy nam kapitalny przewodnik "Polvere Rosa" o zjazdach w rejonie Monterosy. Pogoda weryfikuje plan i nie pozostawia zbyt wielu wariantów. Mimo przebłysków słońca pułap chmur szybko ustala się na poziomie 2200-2500: nie ma sensu jechać na Punta Indren... i wybieramy zjazdy w pobliżu Frachey takie jak Contenery (500 vd), biegnący w pobliży wyciągu, a na deser zostawiamy Soussun (600 vd). Opis w przewodniku (quite complex) wskazuje na to, że będzie zabawa. Wypatrzyliśmy tę możliwość z krzesełka, ale z góry nie widać kontynuacji po wjeździe do kanionu. Ostatecznie zjazd dnem potoku dostarczył "wielu wrażeń" wśród głazów, krzaków i powalonych drzew, a humoru nie zepsuła nam nawet konieczność pokonania dolnej części zjazdu pieszo z powodu małej ilości śniegu w lesie.

Valgrisenche


Nie będę ściemniał - nazwa miejscówki niewiele mi mówi, ale Leszek zrobił szerszy wywiad w gronie zaprzyjaźnionych guidów, że to miejsce numer jeden we Włoszech i przyjeżdżają tu wyłącznie ludzie, którzy naprawdę chcą pojeździć, a nie tylko "przeżyć przygodę heli". W dolinie są tylko trzy hotele i jeden wyciąg. Szybka decyzja i z Doliny Ayas jedziemy do Valgrisenche.

Wczesnym rankiem docieramy do maleńkiego Bonne, gdzie jest jedno z dwóch Drop Zone w dolinie. Jest pochmurno. Danilo - właściciel firmy heli - podczas brifingu oznajmia, że może w ogóle nie być lotów. Oceniam to jako grę na przeczekanie i podkręcenie atmosfery. Czekamy w Hotelu Perret na naszą kolej. Lądowisko znajduje się 100 m od drzwi. Jest sygnał, że za 10 minut podejmie nas helikopter. Mechanik pyta, czy mamy doświadczenie z heli. Odpowiadamy, że tak - zresztą rzut oka na przygotowane pakiety wystarcza mu za słowa, rozmowa się urywa bo z chmury wyłania się Koala - to dużo większa maszyna niż te, którymi lataliśmy do tej pory. Mieści 8 osób.

Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche
Heliskiing i freeride safari w Dolinie Aosty. La Thuile, Monterosa, Valgrisenche

Przykucam a płoza ląduje 15 cm od mojej stopy. Już wiem, że to nie zabawa. W środku spotykamy min. dwóch Nowozelandczyków, których widzieliśmy wcześniej. Siedzę na ławce tyłem do kierunku lotu. Nikt nie ogląda widoków i nie robi zdjęć. Mam uczucie jakbym do tej pory zawsze latał z turystami na strzelnicę w lunaparku postrzelać do tarczy, a teraz będą do nas strzelać z ostrej amunicji. Po bardzo długim locie przebijamy chmury i lądujemy na kulminacji Lodowca Rutor. Na szczyt Testa del Rutor (3480 m) trzeba jeszcze podejść. Nie wytrzymuję i pytam Martina, czy opłaca mu się jeździć z Nowej Zelandii do Europy na heli? Odpowiada mi: "Sam się zaraz przekonasz... przyleciałem do Valgrisenche to najlepsza miejscówka na świecie a Europa mnie specjalnie nie interesuje!"

Danilo pyta, czy lubimy stromy teren... Po czym znika za granią, a po nim nasi towarzysze. Zostajemy sami. Zapinam narty pod posągiem Białej Madonny i wychylam się za grań. O ile północno-zachodnia strona to łagodne pole lodowcowe, to na wschód opada ze szczytu prawie pionowy, ale na szczęście dość szeroki kuluar. Już wiem co Danilo miał na myśli. Widzę go w pomarańczowe puchówce kilometr niżej. Nie ma wyjścia - nikt za mnie nie zjedzie, więc ruszam. Śnieg jest fantastyczny! Można normalnie skręcać - nie trzeba skakać. Czuję, że jadę w niezłym stylu. Pod ścianą Martin pyta mnie czy jestem zadowolony z moich G3. Odpowiadam, że są genialne. On, że było widać. Traktuję to jako komplement. Zjazd Leszka także jest płynny a K2 Pinacle 105 prowadzą się lekko i stabilnie.
Potem były niekończące się strome i szerokie pola śnieżne i jazda praktycznie w samotności. Danilo tylko z daleka pokazuje kierunek. Robimy bez zatrzymywania 3 odcinki po 4-5 km! Nie ma czasu na zdjęcia. Zero lasu, do samego końca. Przed wsią wąski i stromy kuluar, ale z dobrym śniegiem. Pokonaliśmy 2000 m vd na dystansie 18 km...

Valgrisenche to faktycznie niezwykłe miejsce, a co ciekawe w przyszłym roku firma z doliny połączy się z tą z La Thuile i będzie można zjeżdżać także na drugą stronę grani! Okazało się że nawet dla nas na spenetrowanej dokładnie narciarskiej mapie Europy są nadal białe plamy.

skionline.pl
Tagi: #heliskiing #infoski.pl #freeride #włochy #

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com